|
Forum Historii Nysy
Serwis społecznościowy poświęcony historii miasta Nysa
|
"Smutny los ewangelickiej kaplicy" |
Autor |
Wiadomość |
ralf
Administrator
Dołączył: 07 Lis 2017 Posty: 3113 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 2024-09-04, 10:53 "Smutny los ewangelickiej kaplicy"
|
|
|
Zamieszczam artykuł pt. „Smutny los ewangelickiej kaplicy”, którego autorką jest śp. Krystyna Dubiel. Materiał ukazał się na blogu autorki, pod linkiem: przewodnikponysie.pl
„Zabytki jak drzewa, umierają stojąc w milczeniu. Nie pozwólmy im zniknąć w niepamięci. Oto smutna historia pewnej części historii Nysy.
Obok kościoła św. Rocha na Alei Wojska Polskiego widać coraz bardziej popadającą w ruinę dawną kaplicę cmentarną ewangelickiego cmentarza.
Kiedyś w tym miejscu znajdował się starannie zadbany cmentarz, którzy ewangelicy od 1818 r. użytkowali. Po okresie kontrreformacji ewangelików w Nysie pozostało bardzo niewielu. Pruskie rządy i napływ niemieckojęzycznych mieszkańców spowodowały wzrost liczby zwolenników nauk Lutra. Praktycznie do 1818 r. nie posiadali oni własnego cmentarza. Przeznaczono dla nich niewielki skrawek ziemi po północnej stronie za cmentarzem katolickim. Pogrzeby ewangelików odbywały się przy pomocy katolickich grabarzy. Ich groby na pustym polu często były niszczone np. przez przechodzące tam zwierzęta. W 1818 r. gmina ewangelicka wystosowała pismo o utworzenie swojego cmentarza. Po niecałym miesiącu miasto bezpłatnie przyznało ewangelikom 1 ¾ morgi ziemi. Pusty teren nadal sprzyjał niszczeniu grobów przez zwierzęta. Stąd po trzech latach gmina postanowiła ogrodzić teren. Początkowo planowano zastosować betonowe słupy i drewniany płot. Ponieważ koszt 2 tysięcy talarów był zbyt duży, postanowiono wykonać dębowe słupy. Jednak i te prace kosztujące 433 talary przekraczały możliwości finansowe gminy ewangelickiej. Złożono więc wniosek do miasta o dofinansowanie. Magistrat początkowo odmówił wsparcia finansowego, ale postanowił, że drewno dębowe zostanie przekazane i przywiezione ewangelikom bezpłatnie. Oni zaś mają we własnym zakresie je obrobić i wykonać resztę prac. Cztery lata później liczącej 800 wiernych gminie ewangelickiej znowu brakło miejsca na pochówki. Trudy życia, epidemie np. cholery powodowały, że dużo ludzi umierało. Stąd w 1822 r. ponownie poprosili władze Nysy o powiększenie cmentarza. Miasto nie tylko wyraziło zgodę, ale i podarowało 40 dębowych drzew na ogrodzenie. Ewangelikom do pełni szczęścia brakowało tylko kaplicy cmentarnej. Na to gmina ewangelicka nie miała pieniędzy. Dlatego też ponownie poprosili władze o pomoc. Do pisma dołączono plan przyszłej kaplicy. Magistrat ostro skrytykował „beznadziejny” według nich plan, ale po konsultacjach z Inspektorem Budowlanym przedstawił swój plan kaplicy. Do tego postanowiono podarować 53 600 cegieł. Ponieważ brakowało pieniędzy, niemal cała okolica włączyła się do pomocy. Bogaci gospodarze i rzemieślnicy wsparli budowę kaplicy. Nawet katoliccy księża ogłaszali w kazaniach o zamiarze budowy świątyni przez ewangelików. Dzięki takiej pomocy w 1825 r. kaplica stanęła w stanie surowym. Jeszcze przez rok trwały prace wykończeniowe. Powstał w ten sposób mała świątynia z kryptami. Projekt tej kaplicy wykonał Karol Feilhauer, dla którego była to praca dyplomowa. On też nadzorował prace mistrza murarskiego Karola Mϋllera. Powstała według ówczesnej mody kaplica przypominała formą rzymski Panteon. Do zbudowanej na planie koła z nieco wysuniętym portykiem wspartym na czterech kolumnach prowadziło kilka marmurowych schodów.
Wnętrze kaplicy nakrywała drewniana kopuła z okienkami. Metalowa blacha pokrywająca od zewnątrz kopułę została pomalowana na czerwony kolor, kontrastujący z żółto-szarą barwą elewacji. W białym wnętrzu wyróżniał się obity czarnym suknem prosty ołtarz z krzyżem i lichtarzami. Z okien kopuły, na łańcuchach zwisał ozdobny żyrandol. Oprócz Drogi Krzyżowej, na ścianach wisiało około 80 epitafii. Choć wykonane różnych materiałów (kamień, metal, drewno) wszystkie miały kształt poduszek. Pod posadzką znajdowała się krypta zamykana metalową kratą. Od 1849 r. gmina ewangelicka zatrudniła grabarza, który dodatkowo dbał o groby. Po trzydziestu latach użytkowania cmentarza gmina ponownie zwróciła się do władz Nysy o kolejny kawałek ziemi na pochówki. Wskazano na znajdujący się obok teren żydowski. Ponownie miasto zgodziło się na bezpłatne użyczenie gruntu pod warunkiem użytkowania tego terenu jeszcze przez cztery lata. W tym miejscu miasto wykorzystywało teren do uprawy krzewów i drzew. Ponieważ teren ten był lekko wzniesiony, zbudowano dodatkowo kamienne schodki. Otoczono go też ogrodzeniem. W 1855 r. dzięki księgarzowi Wilhelmowi Freze oraz kamieniarzowi Henrykowi Mencel cmentarz ewangelicki zyskał nareszcie studnię. Tak więc dzięki ofiarowanej przez nich sporej sumie problem ciągle brakującej wody został rozwiązany. Obaj panowie zorganizowali także zbiórkę datków na ostatni problem cmentarza, czyli brak dzwonów. Do tej pory przy pogrzebach wykorzystywano dzwon pobliskiego kościoła św. Rocha. To też podnosiło koszty pogrzebu. Zebrana suma okazała się tak duża, że starczyło nawet na wybudowanie nowej wieżyczki dla dzwonu. Pierwszy raz dzwon zabrzmiał w 1857 r. Dziesięć lat później ponownie powiększono teren cmentarza. Przesunięto w tym celu ogrodzenie do drogi. Starannie pielęgnowany cmentarz z kaplicą służył ewangelikom do 1945 r. Pierwsi cmentarz jako miejsce wypoczynku potraktowali radzieccy żołnierze w 1945 r. Na poniższej fotografii, na tle kaplicy rodziny Roediger żołnierze zrobili sobie 'selfie' w sierpniu 1945 roku. Kaplica tej rodziny przedstawia dziś stan ruiny.
Powojenne migracje (wysiedlenia Niemców oraz pojawienie się nowych mieszkańców) spowodowały zanik pochówków na ewangelickim cmentarzu. Uchwała nr. 46/200/55 Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Nysie spowodowała zamknięcie od 1955 r. cmentarzy ewangelickiego, żydowskiego i katolickiego. Zaczęła się powolna, ale systematyczna dewastacja. Znikały kolejne nagrobki i epitafia. Jeszcze wcześniej zaczęto rozkopywać groby w poszukiwaniu złotych zębów czy biżuterii. W pierwszej kolejności splądrowano podziemną kryptę pod kaplicą. W 1950 r. wandale, obstukując któregoś dnia ściany krypty, odkryli jeszcze jedno ukryte pomieszczenie. W nim pochowano fundatora kaplicy oraz trzy inne ciała. Prawdopodobnie pochowano tam jego żonę i dwoje zabalsamowanych młodszych ludzi. Właśnie te dwa zabalsamowane ciała posłużyły młodym barbarzyńcom do postraszenia ludzi. Jedno z ciał oparli o drzwi prowadzące do klasztoru franciszkanów, tak że rano po otwarciu drzwi wpadło do korytarza zakonnego. Drugie ciało ustawili przy jednym z drzew lipowej alei koło klasztoru. Zapewne bawiło ich, iż ludzie idący rankiem do pracy uciekali z krzykiem. Winnych jak zwykle w takich przypadkach nie znaleziono. Upływający czas zatarł niemal całkowicie pamięć o cmentarzach. Przyczyniła się do tego grabież marmurowych nagrobków czy ich kutych elementów. Dziś po ewangelickich grobach nie pozostał żaden ślad. Kaplica niestety niszczeje w zastraszającym tempie. W 2009 r. kaplica utraciła portyk, który jeszcze kilka miesięcy temu istniał. Na szczęście nyski miłośnik Nysy, Ralf, uwiecznił to na fotografiach. Rok później w 2010 r. przeprowadzono niewielki remont. Zamurowano też wejście do wnętrza. W samej krypcie walają się śmieci i butelki.
Miejmy nadzieję, że powyższy tekst przypominający ewangelickich mieszkańców Nysy, spowoduje większą świadomość o takich miejscach. A to stanie się impulsem do większej dbałości o dawne miejsca pochówku. Nieważny jest fakt, kto tam został pochowany i jakiego był wyznania czy języka. Najważniejsza jest pamięć o nich.” |
_________________ Zapraszam do: Muzeum w Nysie // Neisser Kultur- und Heimatbund e.V. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
phpBB by
przemo
Strona wygenerowana w 0,109 sekundy. Zapytań do SQL: 8
|