To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Historii Nysy
Serwis społecznościowy poświęcony historii miasta Nysa

Znani Nysanie - Joseph von Eichendorff 1788-1857

ralf - 2019-01-09, 18:16
Temat postu: Joseph von Eichendorff 1788-1857
O Josephie von Eichendorffie znaleźć można w internecie wiele obszernych informacji, dlatego w temacie tym opisane zostaną jedynie ostatnie dwa lata jego życia, które spędził w Nysie. W mieście tym poeta mieszkał w trzech różnych miejscach:
- w nieistniejącym dziś domu swojej córki przy ul. Głowackiego (Mittelstrasse), gdzie otwarto później muzeum poświęcone sylwetce poety
- w nieistniejącym dziś domu przy ul. Ujejskiego (Breitestrasse 7), gdzie mieściła się również siedziba nyskiej loży masońskiej o nazwie "Sześć Lilii"
- w stojącej do dziś przy al. Wojska Polskiego 85a dawnej willi Braunschweig.

W roku 1888, naprzeciwko domu poety przy ul. Głowackiego, odsłonięto poświęcony mu pomnik.

Poniżej zamieszczony został fragment artykułu pt. "Ostatnie lata Eichendorffa", którego autorką jest Margarethe Korzeniewicz. Praca ukazała się w 11. numerze periodyku zatytułowanego "Zeszyty Eichendorffa" w 2005 roku.
Znajdujące się w załączeniu zdjęcie Josepha von Eichendorffa zostało wykonane w ostatnim roku życia poety, tj. 1857 przez działającego wówczas w Nysie fotografa - Roberta Jüttnera.


FRAGMENT ARTYKUŁU:

"Począwszy od jesieni 1854 roku los będzie się obchodził z Eichendorffem wyjątkowo brutalnie. Dolegliwości wątroby, na które cierpiała żona poety Luiza, przybrały ostrą formę. Aby jakoś ratować swoją ukochaną "Luiskę", poeta udał się z nią na leczenie do Karlovych Varów. Niestety kuracja, oprócz tego, że wpędziła Eichendorffa w długi, nie przyniosła żadnej poprawy.

W kwietniu 1855 roku zmarł w Gdańsku wnuk Eichendorffa Conrad (syn Rudolfa von Eichendorffa).

W maju 1855 zięć poety, Louis Besserer von Dahlfingen przeniesiony został z berlińskiego Korpusu Kadetów do Nysy, gdzie powierzono mu stanowisko szefa kompanii. W ten sposób wspólne berlińskie życie obu rodzin, von Eichendorffów i von Dahlfingen, dobiegło końca. Wszystkie te wydarzenia sprawiły, ze zdrowie Luizy poczęło się coraz bardziej pogarszać i wyjazd do Nysy zdawał się być wykluczony.

Dopiero 14 listopada 1855 roku oboje Eichendorffowie przybyli do Nysy, do domu córki. Jednakże Luiza nie doszła już do siebie. Zmarła 3 grudnia w Nysie i pochowana została 6 grudnia na tamtejszym Cmentarzu Jerozolimskim.

Joseph i Luiza kroczyli wspólną drogą przez ponad czterdzieści lat. Straciwszy żonę, poeta czuł się straszliwie osamotniony. Postanowił zatem, że do końca swych dni pozostanie przy dzieciach.

O tym, jak wyglądały ostatnie trzy tygodnie przed śmiercią Luizy, dowiadujemy się z listu Eichendorffa napisanego 10 grudnia 1855 roku do syna Hermanna:

Mój kochany, najdroższy Hermannie!
W tym wielkim nieszczęściu okazałeś się tak wiernym i kochającym synem, że jakoś muszę się pozbierać, aby Tobie jako pierwszemu napisać chociażby parę linijek. Z Berlina, skąd, jeśli sobie dobrze przypominam, napisałem do Ciebie, będąc jeszcze wówczas pełen nadziei, wyruszyłem 12 listopada, gdyż biedna Matka tak bardzo tęskniła za Nysą. Na szczęście do Wrocławia towarzyszył nam nasz berliński lekarz dr Langenmayer, który ma w tych okolicach ojca. Podróż przebiegła dobrze, wszędzie starałem się o wygodny przedział tylko do naszej dyspozycji, pierwszy nocleg wypadł w Żorach, drugi we Wrocławiu, tak że przyjechaliśmy tutaj czternastego. Biedna Matka tak bardzo cieszyła się na ponowne zobaczenie Nysy, gdzie jako młoda dziewczyna była na pensji. Niewiele się jednak tym miastem nacieszyła, ponieważ było już ciemno gdy przybyliśmy, a później mogła już tylko dojść do okna. Pierwsze dni spędziła pośród nas, leżąc na sofie, później jednak ze względu na coraz większą słabość, nie opuszczała już łóżka. Choroba wątroby, na którą cierpiała od wielu lat, spowodowała stwardnienia, przy czym doszedł jeszcze do tego wrzód żołądka. Ku naszemu uspokojeniu zdążyła jednak przystąpić do spowiedzi i komunii oraz przyjąć ostatnie namaszczenie. Następnego dnia pamięć zaczęła odmawiać jej posłuszeństwa. Pytała wielokrotnie: Gdzie jest Hermann? Gdzie jest Rudolf? Co robi Rudolf w Sedlnicach? Możesz sobie wyobrazić, kochany Hermannie, jak ciężko było nam na sercu. Ostatniego dnia zupełnie przestała mówić i zapadła w stan całkowitej nieświadomości, wydawało się, że nie odczuwała już żadnego bólu. (...) O godzinie ósmej rano 3 grudnia nasza zacna Matka bez przedśmiertnej walki i całkiem spokojnie zasnęła na wieki. Jej kochana, kochana twarz nie zmieniła się zupełnie, wyglądała tak, jakby po prostu spała. 6 grudnia o ósmej rano po mszy pogrzebowej została pochowana, bez pompy, ale przyzwoicie. (...) Matka spoczywa na pięknym spokojnym cmentarzu obok kościoła jerozolimskiego. Jutro odbędzie się w kościele parafialnym requiem za Jej duszę. (...)
Ach, mój kochany Hermannie, cierpię niewypowiedzianie, w ogóle nie potrafię wyobrazić sobie przyszłości i ciągle pobrzmiewa mi w głowie stara piosenka: Ile gwiazd na niebie świeci, tyle razy kocham Cię!
Ale wystarczy. Masz racje, nasza zacna Matka wybrała lepszy los.
Módlmy się za Nią z całego serca i próbujmy zwalczyć ten ból, bo przecież w ten sposób spełnimy jej wolę najlepiej; dobra Therese troszczy się o mnie bardzo w tym wielkim nieszczęściu. Boże, daj nam wszystkim siłę i zmiłowanie.

Z gorącym uczuciem
Twój wierny Ojciec

(Przekład: Margarethe Korzeniewicz)

Po śmierci żony Eichendorff zamknął się w sobie nawet dla najbliższych. W latach 1856/57, według świadectwa siostry poety, "cierpiał nędzę w dokładnym tego słowa znaczeniu". Długa choroba Luizy kosztowała ogromne sumy. Eichendorff zmuszony został zapożyczyć się. Wspólne z córką gospodarstwo domowe pochłaniało lwią część jego emerytury (bardzo kosztowny był na przykład pobyt w specjalnym internacie wnuka poety Otto Besserera cierpiącego na epilepsję). Zaniedbany majątek w Sedlnicach nie przynosił żadnych dochodów.

Po raz już któryś w życiu ogarnęła Eichendorffa chęć ucieczki dokądkolwiek. I po raz któryś znalazł ukojenie w pracy literackiej. W ostatnich dwóch latach życia powstały znaczące dzieła. Przede wszystkim dokonał ostatecznej redakcji dwóch rozdziałów (Szlachta i rewolucja oraz Halle i Heidelberg) swych wspomnień pomyślanych jako ewentualna autobiografia. Już po śmierci poety córka pisała do brata Hermanna: Papa rozpoczął pisanie wspomnień.; jak daleko się z tym posunął, trudno mi chwilowo powiedzieć. Czynie sobie teraz wyrzuty, że nie prosiłam go o to, by tego nie robił, ponieważ kiedyś mi powiedział: Jeśli zacznę pisać wspomnienia, umrę, zanim je dokończę.

Latem 1856 roku Eichendorff gościł kilka tygodni u wrocławskiego arcybiskupa Heinricha Förstera w jego rezydencji Janowa Góra. Doszedł trochę do siebie po przeżyciach ostatnich miesięcy i do Nysy wrócił podniesiony na duchu. Czuł jednak, że i na niego padł cień śmierci.

W lecie 1857 roku Eichendorff był ponownie gościem Heinricha Förstera na zamku w Janowej Górze. Arcybiskup Förster namawiał go do opisania życia beatyfikowanej w 1267 roku świętej Jadwigi - patronki Śląska. Koleje życia tej świętej do dziś stanowią świetlany przykład porozumienia między Wschodem a Zachodem. Eichendorff był niewątpliwie zafascynowany dawną historią Śląska oraz postacią Jadwigi. Niestety, dane mu było napisanie zaledwie wstępu do biografii patronki Ślązaków.

W sierpniu 1857 roku w rodzinie Eichendorffów wydarzył się kolejny dramat życia i śmierci. 19 sierpnia urodziła się w Sedlnicach Hedwig Marie Therese von Eichendorff (córka Rudolfa, wnuczka poety). W tydzień później umarła jej starsza siostrzyczka Helene Maria Luise. 19 września Eichendorff w towarzystwie córki Therese udał się do Sedlnic na chrzciny swej najmłodszej wnuczki Hedwig. I była to jego przedostatnia podróż - o tej ostatniej dowiemy się z listu córki poety.

List ten jest jedynym zachowanym dokumentem, opisującym ostatnie dni i śmierć Eichendorffa. Luki w rekonstrukcji biografii Eichendorffa mają dwojaką przyczynę. W lecie 1857 roku poeta osobiście zniszczył wiele prywatnych listów i innych papierów. Po jego śmierci rodzina z niejasnej do dziś przyczyny dokonała spustoszeń wśród manuskryptów, zwłaszcza w rękopisach dzienników.

Joseph von Eichendorff zakończył życie 26 listopada 1857 roku w Nysie. Pochowany został na Cmentarzu Jerozolimskim 30 listopada.

6 grudnia 1857 roku córka Therese wysłała list do swego brata Hermanna, który nie mógł wziąć udziału w pogrzebie ojca:

Od śmierci Matki bardzo się zmienił. Niewiele rozmawialiśmy o tej stracie, ale jak bardzo Ojciec cierpiał, wiem ja jedna. (...) Mimo nagłego nadejścia chłodów w zeszłym miesiącu, nie pozwolił się namówić na noszenie futra. Nasz zacny Ojciec powtarzał ciągle: "Przecież nie mogę się tak rozpieszczać". Prawdopodobnie dlatego przeziębił się któregoś ranka, kiedy szliśmy oboje do kościoła. (...) Aby było Mu raźniej, kazałam znieść jego łóżko do salonu, dużego przytulnego pokoju. (...) W poniedziałek rano uroczyście, będąc w pełni świadomości, otrzymał Papa Sakrament Umierających. (...) Ostatnie cztery noce czuwaliśmy przy Nim na zmianę, Besserer, ja, Anna i nasza Maly. Dziękował za każdy gest i był taki czuły i cichy, że nie potrafię myśleć o tym bez wzruszenia. Którejś nocy położyłam się na kilka godzin w pokoju obok, kiedy usłyszałam, jak mnie przywołuje. Gdy podeszłam do łóżka, zapytałam Go, czy życzy sobie czegoś. "O, nie" powiedział, "tylko chciałbym z tobą porozmawiać, tak mi strasznie!" - Zdusiłam łzy i zostałam przy nim. To była noc przed Jego śmiercią. Później zapytał, kiedy będzie 3 grudnia (dzień śmierci Luizy - MK). Więc prawdopodobnie zastanawiał się już nad własna śmiercią. O Helene (zmarła wnuczka - MK), swą ulubienicę, wiele się dopytywał i zawsze tak: gdzie jest ten kwiatuszek? (...) W ciągu ostatnich godzin leżał zupełnie nieruchomo, obraz najgłębszego spokoju, i oddychał powoli i coraz wolniej, aż oddech zamarł zupełnie i nasz Ojciec odszedł bez śmiertelnych duszności. Wszyscy byliśmy przy nim, również kuzyn Viktor, który przyjechał, żeby przy Nim czuwać... Besserer okazał się prawdziwym przyjacielem, był tak poruszony, jak jeszcze nigdy w życiu (...) Następnego dnia ciało zostało ubrane przez Siostry Miłosierdzia w białą śmiertelną szatę, a w dłoń włożono mały krzyżyk (...) W poniedziałek na godzinę 9-tą rano naznaczono pogrzeb (...) Ksiądz Hertlein wygłosił w domu krótką, ale piękną mowę (...) Potem były modlitwy za Zmarłego oraz śpiewy tutejszego chóru, bardzo dobrze śpiewających chłopców. Następnie przeniesiono trumnę do tego małego i Tobie znanego Kościoła Jerozolimskiego, gdzie zostało odprawione Requiem. Trumnę, po poświęceniu jej w kościele, opuszczono obok Matki. (...) Taka pustka jest w nas, wokół mnie, jakiej nigdy jeszcze w życiu nie odczułam. Brakuje mi naszego zacnego, kochanego Ojca wszędzie! Jakże troszczył się o nas! Nasz stosunek był szczególnie bliski, a teraz wszystko wszystko się skończyło. Nie pozostało mi po nim nic oprócz palącego bólu.
(Przekład Margarethe Korzeniewicz)".

Neisse - 2020-02-29, 23:24

Matryca do wykonywania karty pocztowej z pomnikiem Josepha von Eichendorff


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group